sobota, 2 października 2010

Masło na paznokciach.

Pannie zjebanej się nie chce. Panna z lasu nie ma czasu. A ja siedzę na dupie i słucham muzyki. Mama by się załamała, powiedziałaby, żebym zrobiła coś kreatywnego. Ale co kurwa mam robić jak mi włosy schną?! Muszę dziś pojechać do sklepu. Powinnam za chwilę wyjść z domu. W sumie jeszcze tylko mniej niż dwie godziny zostało do 16. Ja pierdolę. Kolejny marnowany przeze mnie weekend. Chyba pójdę nad Wisłę na spacer. Za chwilę przybędzie koleżanka Darii.
Kurwa mać, ciągle mi chodzi po głowie myśl "Ona mnie nienawidzi, ona mnie nienawidzi, ona mnie nienawidzi". Bo tak do "ru$hofffej holerci" jest. Niech się rozwiodą. Tak. Niech tata wreszcie znajdzie kogoś, kto będzie mnie akceptował taką jaką jestem i nie uważał, za konkurencję w miłości. Bo jak ja, czternastoletnia dziewczynka mogłabym chcieć "odbić" Olimpii faceta?... Faceta, czterdzieści kilka lat, który jest moim tatą. Może już nawet kochać mi nie wolno?... Jestem zła. Piekielnie zła. Najchętniej rzuciłabym w nią jakimś jej ulubionym wazonem czy czymś. To jest dobry pomysł :D "Oooo... Już mi lepiej!". A raczej wcale nie. Trzeba będzie się pouczyć. Ale to potem. Teraz nie mam siły, ni ochoty. Tak, najlepiej będzie jeśli teraz umyję zęby, założę buty, szalik i pójdę kupić płytę. Mam jeszcze 120 złotych przy sobie.
Okej, no to się zbieram.
Do widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz