Zakończenia zawsze nie wychodzą. W końcu spoczywa jakaś odpowiedzialność. Jak koniec nie wyjdzie to wszystko najlepiej wyrzucić do śmieci. Ale nie niszczę wszystkiego. To niemożliwe.
I nadal siedzę, nadal patrzę. Bez sensu.
Walczę. Mieczem, krzesłem, bułką, kartką papieru. Ciągiem zer i jedynek. A jeśli mnie również Coś stworzyło, jeśli jestem skomplikowanym urządzeniem w rękach istoty chcącej ułatwić sobie życie?
NIE WIEM. nic nie wiem.
A co dalej? Koniec.
Koniec się nie uda. Koniec będzie bolesny.
Boję się końca.
Bo jestem bezsilna; bo nic nie poradzę; bo wszystko zniknie.
A świat beze mnie nie istnieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz