środa, 24 sierpnia 2011

Zaniedbanie.

No cóż, kompletnie olałam sprawę bloga. Jakoś muszę się z tym pogodzić. Właściwie mam już dość blogspota, więc postanawiam przenieść się na tumblra. Będę się pojawiać na meowmonisia.tumblr.com. Życzę dobrej nocy. 

środa, 30 marca 2011

Myśleniotyki.

Ostatnio straciłam poczucie czasu. I najpierw mi się wydaje, że jest tak strasznie wcześnie, a po jakiejś chwili robi się ciemno i późno.
Gdybym nie powiedziała matce o moich myślach samobójczych, to bym pewnie dziś poszła do szkoły. Jutro, pojutrze też.
Wczoraj była zupa pomidorowa na obiad. Jak głupia się z niej śmiałam, ale jednocześnie płakałam. A może nie jak głupia, może to taki okres i powinnam się z tym pogodzić. Powinnam się też pogodzić z faktem, że żyję. Powinnam przyjąć do wiadomości to, że muszę żyć. Czuję się jak w klatce, naprawdę. Czuję się jak na uwięzi. "Oboje z tatą bardzo się o ciebie martwimy". Jutro idę do lekarza, cholera, motyla noga, do stu beczek solonych śledzi! Bo "jak dostaniesz leki, to na pewno ci się poprawi, kochanie". Problem w tym, że ja nawet nie chcę, aby mi się poprawiło. Hm, ostatnio każdego dnia wydaje mi się, jakby następny miał już nie istnieć. Takie poczucie mnie uspokaja, ale długo nie dam się sobie oszukiwać.
Dziwna rzecz się stała, dziś chce mi się jeść. I jadłam... brzoskwinie, kebaba, czekoladę, muffina, zupę (tak, tak, pomidorową), ptysia i to na razie tyle. Jak na mnie dużo i co gorsze - wciąż chce mi się żreć. Trudno, będę się teraz "głodzić", jeśli tak to można nazwać, nie zaszkodzi mi.
Swoją drogą - lepiej rzucić się pod wesolutki pociąg, pociąć sobie uśmiechające się do mnie żyły i wykrwawić się, powiesić się na jakimś ślicznym drzewku czy może otruć się masą kolorowych pigułek? Czekam na odpowiedzi, pomóżcie mi podjąć życiową decyzję, hahaha!

piątek, 4 marca 2011

Ahhhh...

Jak tak dalej pójdzie, to będę miała czym się "pochwalić"  swoim dzieciom, jeśli w ogóle jakieś urodzę.

środa, 2 marca 2011

Wersja robocza wiersza.

Tak pięknie i bezwartościowo
Splatają się nasze drogi
aż mam ochotę Ci mówić,
Że bez względu na wszystko… nic się nie stało.
Chciałabym teraz wyjść i zostawić Cię w
niepewności
A nawet nie wiem, jak się naprawdę czujesz.
Wpisuję literkę za literką, tak jak mi kazano.
Popełnię kolejny błąd i wrzucę brak znaczenia.
To nic, absolutnie nic nie zmnienia.
Wolałabym wczoraj, ale wczoraj minęło,  
wolałabym kiedyś… kiedyś uciekło.
Jak zwierzątka uciekniemy i  my.
i nie spotkamy się, nawet jeśli tak chciał los.
Los zawsze chciał źle,
Los nas okłamuje.
Bóg daje wskazówki, ale on?
On nas otruje. 
Już mi znika worek ze słowami, 
chciałabym, abyśmy zostali choć chwilę sami. 
Wtedy dałabym Ci myśli i gesty, a nie puste znaczenia. 
Nasz czas, jego brak...
już wszystko się zmienia. 

sobota, 26 lutego 2011

Gruby ołówek.

- Czemu nie zgniatasz butelek, Monisiu?
- Bo jestem zła!
- No właśnie...

Znów będzie nauka. Znów prace domowe, sprawdziany, kartkówki. Najgorsze jest to, że niczego mi się nie chce. Mam ochotę zamknąć się w domu i siedzieć aż mi się znudzi. Tata ma rację, chyba potrzebuję kilku dni, kiedy będę sama w domu i nikt nie będzie stał nade mną, patrzył, co robię; słuchał, co mówię etc.

Mam przy sobie cały, powiedziałabym, arsenał czekoladek, zjadłam dopiero jedną krówkę. Potem będzie obiad, po obiedzie jadę do koleżanki, następnie zobaczę jakieś flamenco-sranenco i chvj.
Dobra, papapa, szatan was kocha, buziaczki, 3m się.

wtorek, 22 lutego 2011

Gumogumba-abalumba-tuguzumba.

Jestem nienormalna. 
jestem nienormalna
JESTEM NIENORMALNA.
Jestem Nienormalna.
jESTEM nIENORMALNA!!!1!!11!!!!!
J-e-s-t-e-m      n-i-e-n-o-r-m-a-l-n-a.


Don nyeson otéent. 
Mot nyes otéent. 
Eg mot'es om'onötdug. 
Mot nyes om'imgereent onötdug. 

piątek, 11 lutego 2011

Miód.

Za rok stanie się coś ładnego. Miłego, ciekawego i kojącego. Na kilka dni. Tylko na kilka. Może tylko na 2? Źle by było to słyszeć. Za rok przez kilka dni nie będzie mnie w domu...
Pada śnieg, może deszcz. Mokre, ciężkie, ponoszone przez wiatr. Niemalże jak dym, jak płomień, jak fala. Zniknęło. Może to nie deszcz, nie śnieg. Może to jednak jest dym. Gałązki potrząsane przez lodowate powietrze, wiatr - masy powietrza błądzące od wyżu do niżu. Czy jesteśmy jak ta niewidzialna masa? Nikt nas nie chce zauważyć, mimo to istniejemy. Potrafimy spowodować katastrofy, wznosić piękne rzeczy. Pchamy ziarenka piasku, formujemy pustynie. Pustynie mądrości, które nas przerastają. Z wyżu do niżu, z wyżu do niżu. Niby pniemy się w górę, a tak naprawdę upadamy. Gonimy za zyskami, a tracimy prawdziwe życie. Nasze upadki, to próby wyrównania ogólnego poziomu? Jeśli tak, to na jakim jesteśmy? Też chcemy tych "1013 hPa"? Świat nie chce, żeby było za dobrze. Świat chce tylko spokoju, wszechobecnej równowagi. Jesteśmy tu dla zabawy.

piątek, 4 lutego 2011

Duma zdobycia słowa pocieszenia.

A. E. B. T. K. T. K. T. K. P. F. A. B. T. C. H. H. H. H. H. H. J.
aaaaaeeeeee!
po
po oo.
oe
ie
ae
de
dem
pod
spo
dem.
bo
bu

ba
be
bez
bre
breee
brpe
ę ę ę
ą
ja
jae
jh
jjj
hhh
iii
n
po
k


Obdarłam się ze znaczeń i znalazłam się w  próżni słownej. Wypełniłam Ci usta rozgrzanymi słowami, płonącymi zgłoskami. Zakopałam sens gdzieś tam. Kazałam lecieć umysłowej abstynencji zdobywać szczyty racjonalizmu. Przeżarłam serca i oczekiwałam litości, zrozumienia. Biegałam w płomieniach wyniszczającej mnie nadziei. Zachowałam pojedyncze literki, żeby pamiętać autorytet. Zatraciłam się w melancholii i nie mogłam przypomnieć sobie świetlistych chwil.

środa, 2 lutego 2011

Mniam.

Dziś jak byłam w autobusie, to jakiemuś facetowi chyba penis stanął O_O Wyszłyśmy z S.L.M. śmiejąc się :D

I znalazłam taaaaaki zaaaaaajebisty obrazek, że aż muszę go tu umieścić:


I jak się można nie zakochać?! *-*

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Ale zajebiste ;3

Chyba będę czasem umieszczać bardzo krótkie posty ;)
Chciałam tylko dać linka do obrazka, który zajebiście mi się spodobał -> klik.

niedziela, 30 stycznia 2011

Informacja z ostatniej chwili.

Hahahahahahah, jestem rośliną z łodygami czepnymi. Więcej informacji  - "Bo, wiesz, ja bardzo lubię się czepiać. Czepiam się kogoś, ten ktoś coś dla mnie robi i tak przez całe życie zyskuję świetne rzeczy czepiając się. Mogę się tak czepiać w nieskończoność i przemierzam w ten sposób długie dystanse. " Mój wpis w księdze gości na sd u Xymoxa (pieczarka w fejsbukowej odsłonie).

środa, 26 stycznia 2011

Oto i moje szczęście.

A teraz? Usłyszałam właśnie, że jestem wstrętna i wredna i straszna ze mnie egoistka. A to dlatego, że było mi zimno jak się kąpałam i cały czas leciała woda. A w dodatku, jakie to okropne - postanowiłam nie zjeść jutro śniadania. Wszystko doprowadza mnie do szału. Pieprzony sprawdzian z historii z dwóch działów, pytanie z chemii, kartkówka z angielskiego, wypominanie mi tego, że CHODZĘ na kółko biologiczne i że muszę czekać na nie 45 minut, bo akurat w środę mam 6 lekcji. Jutro muszę zrobić zakupy, bo mam "obłożnie chorego" w domu. A ja to wcale chora nie jestem, o. W niedziele mówiłam, że mam trudność z oddychaniem, jakoś matka się tym WCALE nie przejęła, wczoraj po 23 jak już zasypiałam, powiedziała mi, że chyba jest bardzo chora, bo ciężko jej się oddycha i może powinna wezwać pogotowie. Boli mnie gardło, czuję się, jakby mi kto kawał drewna w nie wsadził. Ale NIE mam zaczerwienienia, także NIE JESTEM chora. Nie mam już siły, żeby więcej pisać. DOBRANOC.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Krótka "informacja".

Mama zdenerwowała się na mnie, bowiem nazywam samą siebie wredną małpą. Czyżby zazdrościła mi "zdolności"?

sobota, 22 stycznia 2011

No, klikaj, klikaj! Aż ci palce odpadną!

Wrr, jak ja nienawidzę tych ludzi w tramwajach i autobusach, którzy mają obsesję na punkcie przycisków do otwierania drzwi. Stoi se taka baba, guzik się jeszcze nie świeci, ale nie, ona musi go wciskać tysiąc razy! Potem się dziwi, że jej się drzwi nie otwierają i naciska ze zdwojoną siłą. Albo ostatnio widziałam jakąś kobietę, która zamiast kliknąć ten zielony przycisk, wcisnęła alarm! Niech patrzą gdzie palce pchają. A najbardziej to mnie irytują sytuacje, w których szanowni mieszkańcy Warszawy przyciskają "stop" w autobusach typu 123. Może by się tak zastanowili, co właściwie robią, a nie tak na ślepo drzwi otworzyć próbowali. Wiem, że to, co napisałam jest słabe stylistycznie, gramatycznie, interpunkcyjnie, ortograficznie i jeszcze jakoś inaczej, ale jestem cholernie wkurzona.