sobota, 11 września 2010

Ostatniego stopnia nigdy nie widać.

Ulubiona powinna być "Dziewczynka z zapałkami". A nie... Przepraszam. Przecie ona nic nie podpaliła. W każdym razie miała zapałki :D A to też się liczy.
I znowu czas mi okropnie szybko ucieka. Zawsze tak jest. Zawsze. Daria ma zegarek z delfinkami. Niebieski taki. Ehh... Nie mogę na niego patrzeć, bo dostanę depresji. I nie mam przy sobie czekolady. Będzie ciężko. Ba, już jest! Pani Anna była już na "Zaćmieniu". Genialnie do ciemnej cholery! Nie wiem na co mam pójść do kina... Teraz prawie wszystko jest w 3D. A niech się wysrają tym 3D. "Na miękciutko". Zaraz, zaraz. Chyba powinnam poinformować co jest kiedy coś umieszczam w cudzysłowie. To znaczy, iż nie ja to wymyśliłam, lub zaznaczam sarkazm. Albo po prostu nie posiadam "praw autorskich"; chyba wszystko powinnam pisać w cudzysłowie, ponieważ takowych wcale nie posiadam. Czuję potrzebę kupienia jakiejś black metalowej płyty. Jakiejkolwiek. Pomimo lekkiej poprawy sytuacji, w końcu pewnie i tak moje gusta przekroczą zasięg dość małego sklepu.
"- Ewentualnie The Ruins Of Beverast.
 - Niestety, nawet o czymś takim nie słyszałem".
Jak nie słyszał, to nie słyszał. Gdybym miała oceniać - Empik 0/5; Saturn 1/5; a ten "sklepik"... 3/5.
_______

Nawet jeśli umrzesz to przeżyjesz. Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz