sobota, 26 lutego 2011

Gruby ołówek.

- Czemu nie zgniatasz butelek, Monisiu?
- Bo jestem zła!
- No właśnie...

Znów będzie nauka. Znów prace domowe, sprawdziany, kartkówki. Najgorsze jest to, że niczego mi się nie chce. Mam ochotę zamknąć się w domu i siedzieć aż mi się znudzi. Tata ma rację, chyba potrzebuję kilku dni, kiedy będę sama w domu i nikt nie będzie stał nade mną, patrzył, co robię; słuchał, co mówię etc.

Mam przy sobie cały, powiedziałabym, arsenał czekoladek, zjadłam dopiero jedną krówkę. Potem będzie obiad, po obiedzie jadę do koleżanki, następnie zobaczę jakieś flamenco-sranenco i chvj.
Dobra, papapa, szatan was kocha, buziaczki, 3m się.

wtorek, 22 lutego 2011

Gumogumba-abalumba-tuguzumba.

Jestem nienormalna. 
jestem nienormalna
JESTEM NIENORMALNA.
Jestem Nienormalna.
jESTEM nIENORMALNA!!!1!!11!!!!!
J-e-s-t-e-m      n-i-e-n-o-r-m-a-l-n-a.


Don nyeson otéent. 
Mot nyes otéent. 
Eg mot'es om'onötdug. 
Mot nyes om'imgereent onötdug. 

piątek, 11 lutego 2011

Miód.

Za rok stanie się coś ładnego. Miłego, ciekawego i kojącego. Na kilka dni. Tylko na kilka. Może tylko na 2? Źle by było to słyszeć. Za rok przez kilka dni nie będzie mnie w domu...
Pada śnieg, może deszcz. Mokre, ciężkie, ponoszone przez wiatr. Niemalże jak dym, jak płomień, jak fala. Zniknęło. Może to nie deszcz, nie śnieg. Może to jednak jest dym. Gałązki potrząsane przez lodowate powietrze, wiatr - masy powietrza błądzące od wyżu do niżu. Czy jesteśmy jak ta niewidzialna masa? Nikt nas nie chce zauważyć, mimo to istniejemy. Potrafimy spowodować katastrofy, wznosić piękne rzeczy. Pchamy ziarenka piasku, formujemy pustynie. Pustynie mądrości, które nas przerastają. Z wyżu do niżu, z wyżu do niżu. Niby pniemy się w górę, a tak naprawdę upadamy. Gonimy za zyskami, a tracimy prawdziwe życie. Nasze upadki, to próby wyrównania ogólnego poziomu? Jeśli tak, to na jakim jesteśmy? Też chcemy tych "1013 hPa"? Świat nie chce, żeby było za dobrze. Świat chce tylko spokoju, wszechobecnej równowagi. Jesteśmy tu dla zabawy.

piątek, 4 lutego 2011

Duma zdobycia słowa pocieszenia.

A. E. B. T. K. T. K. T. K. P. F. A. B. T. C. H. H. H. H. H. H. J.
aaaaaeeeeee!
po
po oo.
oe
ie
ae
de
dem
pod
spo
dem.
bo
bu

ba
be
bez
bre
breee
brpe
ę ę ę
ą
ja
jae
jh
jjj
hhh
iii
n
po
k


Obdarłam się ze znaczeń i znalazłam się w  próżni słownej. Wypełniłam Ci usta rozgrzanymi słowami, płonącymi zgłoskami. Zakopałam sens gdzieś tam. Kazałam lecieć umysłowej abstynencji zdobywać szczyty racjonalizmu. Przeżarłam serca i oczekiwałam litości, zrozumienia. Biegałam w płomieniach wyniszczającej mnie nadziei. Zachowałam pojedyncze literki, żeby pamiętać autorytet. Zatraciłam się w melancholii i nie mogłam przypomnieć sobie świetlistych chwil.

środa, 2 lutego 2011

Mniam.

Dziś jak byłam w autobusie, to jakiemuś facetowi chyba penis stanął O_O Wyszłyśmy z S.L.M. śmiejąc się :D

I znalazłam taaaaaki zaaaaaajebisty obrazek, że aż muszę go tu umieścić:


I jak się można nie zakochać?! *-*