Tiramisu było smaczne, tak. Ale jak się go zje 4 kawałki na raz, a potem jeszcze wepchnie do żołądka cały obiad, to już nie jest tak przyjemnie.
Uwaga! Panie W., niech pan przestanie mnie śledzić i zajmie się ważniejszymi sprawami. Pan W. pewnie nawet nie wie, że to o niego chodzi, ponieważ gdy piszę "pan", mogę mieć, równie dobrze, na myśli jakąś kobietę. Ah, to moje tłumaczenie...
Tiramisu musiałam nieść do szkoły sama, ponieważ nie kupiłam talerzyków w niedzielę i mama musiała stracić aż pół godziny, żeby je w poniedziałek kupić. Oh, jakie to straszne. Gdyby widziała co piszę, zaczęłaby krzyczeć, ponieważ stawiam wszystko w zupełnie innym świetle niż ona. Tiramisu ważyło z 3 kilo + około 5 kg (zawartość plecaka) = 8 kg. Miałam plecak wypchany michą, co sprawiało mi problem z oddychaniem.
Dziś przybyło mi 200 min. życia więcej, bowiem z S.L.M. śmiałyśmy się szczerze 20 razy :D Zwłaszcza z "Hanki Fany Montany", myślałam, że upadnę na śnieg z rozbawienia.
A w poniedziałek - Pani Biała koza - "Uwaga, czytam piątki: 13. Kto jest 13? Dobrze, czytam czwórki..." :D Kocham ją <3 [ja mam 3 na semestr].
Podsumowując, dzień był dobry ;P